TYLKO GŁUPIEC NIE ZWRACA UWAGI NA SŁOWA.
Bo słowa to nie są tylko dźwięki.
Słowa są jak klucze.
Otwierają albo zamykają emocje.
Uruchamiają wspomnienia.
Budują tożsamość.
Nie wierzysz?
To powiedz dziecku codziennie przez tydzień:
„Jesteś bałaganiarzem. Ty brudasie. Znowu syf.”
I patrz, jak jego poczucie własnej wartości spada na łeb na szyję.
Nie dlatego, że masz rację.
Ale dlatego, że powtarzasz to wystarczająco często, by ukształtować jego przekonanie o sobie.
REKLAMA
Koniecznie zobacz NAJLEPSZE szkolenie z Facebooka na rynku
Link do kursu: szkolenie Facebook Ads
Koniec reklamy.
Bo mózg dziecka nie filtruje intencji.
On chłonie.
Przykleja do siebie każdą etykietę.
I nosi ją przez kolejne 30 lat – nawet gdy już dawno nie mieszka z tobą.
Wyobraź sobie, że codziennie ktoś przykleja ci na czole nową etykietę. „Nie potrafi sprzedawać.” „Klient roszczeniowy.” „Wieczny negocjator.” „Znowu zawalił.” I teraz uwaga – każda z tych etykiet zaczyna działać… jak samospełniająca się przepowiednia.
Wiesz dlaczego wielu sprzedawców traci klientów, zanim w ogóle zacznie rozmowę? Bo w ich głowie już krąży etykieta: „Ten klient to sknera.”
A klient? Klient też etykietuje! „Ten handlowiec to naciągacz.”
I właśnie to – etykietowanie – to najcichszy, najbardziej podstępny sabotaż sprzedaży. Ale… działa też w drugą stronę.
Jeśli nauczysz się świadomie stosować labeling, możesz dosłownie prowadzić klienta tam, gdzie chcesz. I nie – to nie manipulacja. To umiejętność, która decyduje, kto wygrywa, a kto się frustruje.
Zaufali mi najlepsi:
Zawartość strony
Wpisz Swój Najlepszy Adres Email, Ponieważ Na Niego Dostaniesz Link.
W tym filmie pokażę Ci:
Ale najpierw… brutalna prawda:
Wyobraź sobie taką scenę: Sprzedawca wchodzi na rozmowę z klientem, który – jego zdaniem – „jest trudny”. Ma to w głowie od początku. Przez całą rozmowę nieświadomie potwierdza tę etykietę: – Unika kontaktu wzrokowego, – Jest sztywny, – Spieszy się.
Klient to czuje. I wiecie co się dzieje? On też zakłada etykietę: „Ten typ chce mi coś wcisnąć.”
Koniec gry. Zamknięcie? 0%.
Labeling działa w obie strony. Ale jeśli go nie kontrolujesz – działa przeciwko tobie.
A teraz przykład z życia codziennego: Rodzic mówi do dziecka: „Ty brudasie, znowu masz bałagan.” Co słyszy dziecko? Nie: „Zostawiłeś bałagan.” Ono słyszy: „Jestem brudasem.” To się wdrukowuje. Powstaje tożsamość.
I w sprzedaży jest tak samo. Jeśli klienta nazwiesz „roszczeniowym” – to nie zobaczysz, czego naprawdę potrzebuje. Jeśli powiesz sobie, że „ten typ i tak nie kupi” – to zrobisz wszystko, żeby miał rację.
A teraz pytanie: Czy w Twoim CRM są klienci, których sam sobie skreśliłeś etykietą?
W psychologii społecznej to zjawisko nazywa się „efektem etykietowania” – labelingu. Ludzie internalizują przypisane im cechy. Jeśli ktoś słyszy, że jest „trudny”, „niezdecydowany” lub „uparty”, zaczyna zachowywać się zgodnie z tym obrazem.
To działa też na poziomie tożsamości:
W NLP mamy zasadę: „Ludzie zawsze działają zgodnie z tym, kim myślą, że są.”
Przykład: Jeśli powiem klientowi: „Widać, że lubi pan podejmować decyzje na chłodno i na podstawie danych”, to ja właśnie nadałem mu etykietę… i on prawdopodobnie będzie chciał ją potwierdzić.
To nie czary. To neuroasocjacja.
Jeśli nazwę kogoś „osobą, która dba o jakość”, nieświadomie będzie starał się dowieść, że tak jest.
I teraz… klucz: możesz tego używać etycznie w sprzedaży.
Technika labeling została spopularyzowana m.in. przez Chrisa Vossa – byłego negocjatora FBI, autora „Negocjuj jakby od tego zależało twoje życie.”
Labeling w jego wydaniu wygląda np. tak:
– „Wygląda na to, że ma pan obawy co do tego rozwiązania.” – „Brzmi to tak, jakby zależało panu na tym, żeby wszystko działało bez angażowania działu IT.”
Zauważ – tu nie chodzi o pytania. Tu chodzi o stwierdzenia, które pozwalają klientowi poczuć się zrozumianym.
Kiedy mówisz: „Brzmi jakby…” lub „Wygląda na to, że…”, otwierasz klienta.
Dlaczego? Bo w mózgu klienta zapala się lampka: „On mnie rozumie.”
A kiedy ktoś czuje się zrozumiany – przestaje walczyć. Zaczyna słuchać.
Te zdania nie są przypadkowe. One pomagają klientowi nazwać swoje emocje. I co więcej – prowadzą rozmowę w twoim kierunku.
Labeling działa tylko, jeśli jesteś autentyczny. Nie możesz strzelać etykietami bez słuchania.
I teraz mały eksperyment: następnym razem, gdy klient powie: „To za drogo”, zamiast się tłumaczyć, powiedz:
„Brzmi jakby miał pan już wcześniej doświadczenia, które nie były warte swojej ceny.”
I obserwuj, co się stanie.
Kiedy klient milknie, nie wiesz, co się dzieje.
Zastosuj labeling ciszy:
„Brzmi, jakbyś intensywnie to analizował.”
„Wygląda na to, że coś cię powstrzymuje przed podjęciem decyzji.”
To daje ci odpowiedź – bez presji.
Nie musisz tylko rozbrajać oporu.
Labeluj też pozytywne rzeczy, które klient mówi.
„Brzmi, jakbyś widział w tym realny potencjał.”
„Wygląda na to, że ten temat naprawdę cię interesuje.”
To wzmacnia zaangażowanie.
I robi coś jeszcze lepszego: buduje momentum.
Powiedzmy, że klient mówi:
„Chciałbym, ale nie teraz.”
Ty:
„Brzmi, jakby czas był dla ciebie największą przeszkodą.”
(pauza)
I potem:
„Jak myślisz, co musiałoby się zmienić, żeby to miało sens teraz?”
BOOM.
Teraz już nie rozmawiacie o „czy”, tylko o „jak”.
Labeling działa, bo daje nazwę emocji. A nazwanie emocji… obniża jej siłę.
W badaniach neuropsychologicznych pokazano, że samo nazwanie emocji aktywuje korę przedczołową i wycisza ciało migdałowate – czyli miejsce, które odpowiada za stres i reakcje obronne.
Czyli: gdy klient słyszy, że został zrozumiany, przestaje się bronić.
I wtedy możesz poprowadzić rozmowę dalej.
To dlatego w UniqueSEO uczymy zespoły sprzedaży naszych klientów nie tylko jak sprzedawać, ale jak etykietować, by prowadzić klienta.
Zamiast opowiadać o cechach produktu, zaczynasz mówić językiem klienta:
– „Z tego co widzę, zależy wam na ekspansji, ale bez przepalania budżetu.” – „Brzmi jakbyście już mieli dość agencji, które tylko obiecują.”
I nagle klient czuje, że wiesz, o co chodzi.
Pracowaliśmy z firmą oferującą oprogramowanie do zarządzania flotą.
Ich sprzedawcy wcześniej zaczynali od suchych danych: „Oszczędzisz 12% paliwa, poprawisz logistykę, bla bla bla…”
Po zmianie podejścia i wdrożeniu labelingu, rozmowy zaczęły się od stwierdzeń typu: – „Wygląda na to, że flota to dla was źródło największych strat.” – „Brzmi jakbyście byli już zmęczeni szukaniem rozwiązania, które działa.”
Efekt? 38% wzrostu w domykalności w ciągu 6 tygodni. Bez zwiększania budżetu na leady.
Bo konwersja to nie tylko technologia. To psychologia.
Wiesz, kiedy labeling naprawdę pokazuje swoją siłę? Kiedy klient mówi jedno, ale my wiemy, że chodzi o coś głębszego – i trafiamy w punkt.
Kilka autentycznych przykładów z rozmów sprzedażowych naszych klientów:
🟢 Klient mówi: „Muszę to przemyśleć.”
Sprzedawca: „Brzmi jakby miał pan już wcześniej sytuacje, gdzie decyzja podjęta zbyt szybko przyniosła problemy.”
➡ Efekt? Klient się otwiera i zaczyna mówić o swoim doświadczeniu z poprzednią współpracą.
🟢 Klient: „Nie wiem, czy nas na to stać.”
Sprzedawca: „Wygląda na to, że pilnujecie budżetu, ale jednocześnie szukacie czegoś, co realnie przyniesie zwrot.”
➡ Zamiast obrony – pojawia się pytanie: „A jak wygląda ROI u innych klientów?”
🟢 Klient: „Współpracowaliśmy już z trzema agencjami.”
Sprzedawca: „Brzmi jakbyście byli już trochę sfrustrowani ciągłym szukaniem i brakiem efektów.”
➡ I tu pada zdanie-klucz: „Dokładnie – już mamy dosyć gadania, chcemy konkretów.”
W każdej z tych sytuacji labeling działa jak klucz do emocji i intencji. A kiedy nazwiesz to, co klient czuje, zanim on sam to wypowie – zaczynasz prowadzić rozmowę na głębszym poziomie.
Jeśli chcesz sprzedawać więcej – musisz mówić mniej. Ale za to mówić celniej.
I labeling to jedno z tych narzędzi, które robią różnicę – od razu.
Więc jeśli chcesz, żeby twoi handlowcy: – byli skuteczniejsi, – zamykali więcej dealów, – prowadzili klientów jak po sznurku –
To kliknij link pod tym filmem i umów się na bezpłatną konsultację z naszym zespołem.
Pokażemy ci, jak wygląda proces, w którym uczymy labelingu, aktywnego słuchania i realnego wpływu na decyzje klienta.
I nie – to nie szkolenie z „trików sprzedażowych”.
To zmiana sposobu myślenia. Bo sprzedaż to nie tylko proces. To psychologia.
I jak pokazuje labeling – słowa mają moc.
Do zobaczenia po drugiej stronie.
Co myślisz o moim nowym wpisie na blogu?
A może masz pytanie dotyczące strategii lub techniki jak działać najlepiej?
Tak czy inaczej, chciałbym usłyszeć, co masz do powiedzenia.
Więc śmiało, teraz udostępnij ten wpis na swoich social mediach i zobacz co inni mają do powiedzenia.
Nie przegap wydarzeń live, podczas których omawiamy różne tematy i odpowiadamy na pytania, które pomogą Ci wyprzedzić konkurencję. Zarejestruj się na spotkania, których gospodarzem jest CEO UniqueSEO - Rafał Szrajnert.
Live odbywa się 1 w miesiącu i o terminie powiadamiamy tylko subskrybentów email.